niedziela, 7 grudnia 2014

John Green "19 Razy Katherine"

Witajcie!

Trochę mnie tu nie było ( a to 'trochę' znaczy miesiąc) Nie będę się Wam tłumaczyć, nauka i te sprawy.
Przeczytałam dosyć dużo książek, na tyle dużo, żeby zacząć się rozglądać za czymś nowym. Niedawno znalazłam na jednej z półek w księgarni książkę "Szeptem". Wiem, nie jest to odkrycie roku, książka ma już parę lat. Pewnie większość z Was o niej słyszała lub ją czytała. Jaka jest Wasza opinia? Polecacie, chcecie żebym ją zrecenzowała? Jeśli ktoś z was ma bloga, i napisał recenzję tej książki, czekam na linki :)

OK, mniej gadania bez sensu, więcej recenzowania.



Oryginalny tytuł: The Abundance of  Katerhines
Autor: John Green 
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 301
Ekranizacja: Nie
Moja ocena: 10/10






















Colin Singleton ma dziewiętnaście lat, jest cudownym dzieckiem i przyszłym geniuszem. Jak każdy geniusz ma swoje dziwactwo. Z tym że... jego dziwactwo jest trochę dziwniejsze od innych dziwactw... Colin ma słabość do dziewczyn.  I co w tym dziwnego - powiecie. Otóż nie każda dziewczyna może stać się obiektem westchnień Colina. Chłopak zwraca uwagę tylko na dziewczyny o pewnym imieniu. Katherine.  Nie interesuje go żadna  Catherine, Katrin, Kathlyn ani Cathleen. Katherine. Koniec kropka.

Zaraz po tym, jak Colina porzuca ukochana dziewczyna ( Katherine, K-19) załamany chłopak postanawia udać się w podróż po Ameryce wraz z Hassanem, otyłym fanem reality show "Sędzia Judy" .  Podczas podróży spotyka go wiele przygód, poznaje wiele nowych ludzi, między innymi Lindsey, Katrinę ( blisko ale jednak nie Katherine) i Colina ( po za imieniem w niczym nie przypominał cudownego dziecka) 
Colin rozpoczyna pisać swoje dzieło "Teoremat o zasadzie przewidywalności  Katherine" mające pomóc mu w odzyskaniu K-19. Jednak czy na pewno kolejna dziewczyna Colina będzie miała na imię Katherine? 

19 Razy Katherine przeczytałam już w wakacje, ale nie miałam jeszcze okazji o niej napisać. Bardzo miło było do niej wrócić, nie tylko dlatego, że piasek między stronami przypomina o wakacjach.  Tradycyjnie jak pozostałe książki Greena, ta  również ma 10/10 w mojej ocenie.  Podziwiam tego autora, ponieważ mimo dużej ilości książek nie kieruje się schematami, tworząc nowe postaci. Każda jest unikalna, jedyna w swoim rodzaju.  W 19 razy Katherine można się pogubić. Duża ilość retrospekcji, które skupiają się na dziewiętnastu dziewczynach o tym samym imieniu. Chaos. Ja uwielbiam takie książki, które mają złożoną, rozbudowaną formę. Większość książek Greena charakteryzuje świetne poczucie humoru, a w 19 Rzy Katherine jest ono najlepsze z najlepszych. Nie raz cała rodzina patrzyła się na mnie z niepokojem, gdy parskałam śmiechem co 5 minut. 

Jako że zbliżają się święta, zamierzam stworzyć na blogu serie o świątecznych książkach. Na razie mam dwie pozycje, które zamierzam zrecenzować

  • Let it snow
  • Pretty Little Liars "Sekrety" ( akcja dzieje się w święta)

Jeśli znacie jeszcze jakieś książki o tematyce świątecznej, możecie napisać w komentarzach.


niedziela, 26 października 2014

The Vampires Diaries



Cześć!

Jako że pogoda nie zachęca do wychylania choćby nosa z domu, postanowiłam coś dla Was napisać.
Niestety ostatnio mam dużo nauki ( olimpiada humanistyczna ) nie przeczytałam żadnej ciekawej książki.
Dlatego podzielę się dziś jednym z moich ulubionych sposobów spędzania czasu po za czytaniem.
Jestem serialoholiczką. 
Oglądnęłam już tyle seriali, że nie pamiętam kiedy to się zaczęło. Dzień bez choćby jednego odcinka to nie dzień. Koniec każdego sezonu to dla mnie wielkie przeżycie, bolesne i smutne. Prawie tak jak koniec książki.

Długo zastanawiałam się, który serial wam przedstawić. Padło na Pamiętniki Wampirów. 






Główną bohaterką serialu jest szesnastoletnia Elena Gilbert. Wraz z młodszym bratem mieszka w małym miasteczku Mystic Falls w Pensylwanii.Przed wakacjami dziewczyna miała wypadek samochodowy, w którym zginęli  jej rodzice. Podczas gdy Elena próbuje poukładać życie na nowo, w  mieście dochodzi do coraz częstszych ataków dzikich zwierząt. Dziewczyna poznaje przystojnego Stefana. Z pozoru jest to normalny nastolatek, lecz gdy Elena poznaje jego mroczną tajemnicę nic nie jest takie jak dawniej. 

Myślę że wszyscy słyszeli o tym serialu, a nawet jeśli nie to domyślili się, że Stefan jest wampirem. 
To żadna tajemnica. Myślę, że taki krótki opis, jaki zamieściłam powyżej zachęci was do oglądania. Naprawdę warto. Serial jest mroczny, tajemniczy ale nie brakuje w nim ani scen zabawnych ani romantycznych. Do tej pory wyszło 5 sezonów, a szósty jest w trakcie emisji. Z każdym sezonem przybywa nowych bohaterów, tajemnic i problemów. 

Dużym plusem Pamiętników jest obsada. Wszyscy aktorzy są ze sobą zgrani, a grę w serialu traktują jak zabawę a nie pracę. Nie muszę wspominać, że aktorzy są przystojni, a aktorki bardzo ładne :) 

Niedawno powstał spin-off tego serialu pod tytułem "The Originals". Jest to jeden z wątków Pamiętników, który tak się rozrósł, że stworzono dla niego osobny serial. 



Serial powstał na podstawie serii książek, której nie miałam okazji przeczytać. W sumie nie wiem, czy kiedykolwiek się za nie zabiorę...

A Wy macie jakieś ulubione seriale? Oglądacie TVD?

wtorek, 21 października 2014

James Dashner "Więzień Labiryntu"


  Hej!



Dzisiaj mam dla Was recenzję popularnej książki Dashnera. Przed recenzją chciałabym tylko wspomnieć, że zmieniłam wygląd i nazwe bloga. Dzięki temu mam więcej motywacji do pisania. Wcześniej z różnych powodów myśl o pisaniu tutaj napawała mnie niechęcią.
Po kilku żmudnych godzinach ślęczenia nad ekranem - udało się! Uzyskałam efekt, który mnie w pełni satysfakcjonuje.

Jeśli macie jakieś uwagi co do nowego wyglądu bloga, piszcie w komentarzach, napewno postaram się je uwzględnić :)

To tyle ze spraw organizacyjnych, teraz czas na recenzje.





Oryginalny tytuł: The Maze Runner
Autor: James Dashner 
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 424
Ekranizacja: Tak
Moja ocena: 9/10

















Otwierasz oczy i widzisz ciemność. 

Kim jesteś?

 Skąd pochodzisz? 

Gdzie jest teraz twoja rodzina? 

Nie pamiętasz.

Thomas otwiera oczy. Ciemność. Jedyna myśl, informacja łącząca go z dotychczasowym życiem to jego imię. Reszta to tylko zamazane mgliste obrazy obijające się o jego podświadomość. Wkrótce ciemność rozstępuje się i oczom chłopaka ukazuje się grupka nastolatków. Nie wydają się zaskoczeni faktem, że z mrocznego szybu właśnie wyłonił się oszołomiony, nic niepamiętający przybysz. 


"- Miło cie poznać, sztamaku - powiedział chłopak. - Witaj w Strefie"


Z czasem Thomas poznaje zwyczaje i zasady obowiązujące w Strefie. Znajduje kilkoro przyjaciół, ale i wrogów.  Po kilku dniach, ledwo zdąży zorientować się w nowym otoczeniu. zasady rządzące Strefą zostają zachwiane.  
Szybem przybywa kolejny "świerzuch" , lecz tym razem jest to dziewczyna. Sfererom nie podoba się nowa sytuacja, o wszystko oskarżają Thomasa. 
Chłopak postanawia znaleźć drogę powrotną do domu. Jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że aby dotrzeć do celu będzie musiał pokonać przerażające maszyny i przejść przez żyjący własnym życiem labirynt.

Ostatnio czytam dużo książek tego typu ( science fiction i te sprawy) bardzo przypadły mi do gustu. Kupując książkę Dashnera liczyłam na coś co najmniej tak dobrego jak Igrzyska Śmierci. Nie rozczarowałam się. Autor miał dobry, oryginalny pomysł i świetnie go zrealizował. 
Akcja jest bardzo dynamiczna, nie ma nudnych fragmentów. Podoba mi się to, że do ostanie chwili nie jesteśmy pewni zakończenia, a ostatnie zdania sprawiają, że nie możemy się doczekać kontynuacji. 

Oczywiście jak każda książka, ta również posiada wady. Według mnie to tych należy brak wątku miłosnego. Między głównymi bohaterami rodzą się jakieś uczucia, ale nie są dokładnie sprecyzowane. Mam nadzieję, że w następnych częściach coś się rozkręci :) )
Co do kolejnej sprawy, nie wiem czy zaliczać ją do wad. Chodzi o slang Sfererów. Wiem, że to dzięki niemu książka wyróżnia się i tak dalej, ale to nie zmienia faktu, że ten sposób wysławiania strasznie mnie irytuje... Sztamak!? Serio!?
W sumie, z czasem przyzwyczaiłam się do  tych wyrazów, ale cóż...

Film na podstawie Więźnia Labiryntu miał premierę w tym miesiącu, jeszcze nie miałam okazji go zobaczyć. Jeśli ktoś z Was go widział, możecie napisać opinie w komentarzu :) 

Czeeść! 

poniedziałek, 15 września 2014

Cassandra Clare Dary Anioła "Miasto kości"


Hej!

Trochę zajęło mi napisanie tej recenzji, ale nie spodziewałam się, że już w pierwszy tydzień szkoły tak mnie zawalą nauką... OK zaczynamy!




Oryginalny tytuł: City of bones
Autor: Cassandra Clare 
Wydawnictwo: Mag
Ilość stron: 512
Ekranizacja: Tak
Moja ocena: 10/10
















Piętnastoletnia Clary Fray stoi z przyjacielem w kolejce do klubu dla nastolatków. Nawet nie podejrzewa, że właśnie tu, w głośnym i tłocznym Pandemonium jej życie zmieni się nie do poznania. 

Clary mieszka z matką w niewielkim mieszkaniu na Brooklynie. Jej ojciec był żołnierzem, zginą za granicą. Co jakiś czas odwiedza je przyjaciel matki Clary, Luke.
Dziewczyna przyjaźni się z Simonem, chłopakiem którego zna od dzieciństwa i traktuję go jak brata.
Przyjaciele spotykają się w ekstrawaganckim klubie, do którego, jak się okazuje przychodzą nie tylko ludzie. 

Wkrótce Clary musi poradzić sobie z odkryciami, które przewrócą jej świat do góry nogami.

 Jak byś się zachował, gdyby cała twoja przeszłość okazała się kłamstwem?


W odnalezieniu się w nowym świecie pełnym demonów, wilkołaków, wampirów i innych przyziemnych dziewczynie pomaga przystojny i arogancki Jace.
Z czasem ich przyjaźń  przeradza się w coś więcej, ale nad Jace'm ciąży niepokojąca przepowiednia...


"Zakochasz się w niewłaściwej osobie"

O czarownicach z podziemia można powiedzieć wiele złego, ale ich przepowiednie ZAWSZE się sprawdzają. Clary i Jace przekonają się o tym w bolesny sposób.



Po przeczytaniu pierwszej strony zyskałam pewność, że to świetna książka. Żałuję, że nie zabrałam się za nią wcześniej. Słyszałam o niej dość dużo, ale kiedy koleżanka zdradziła mi, że Clary i Jace to rodzeństwo  straciłam nią zainteresowanie. W wakacje postanowiłam, że przeczytam ją mimo tego i bardzo się z tego cieszę. Miasto Kości to idealne połączenie humoru, wątku miłosnego i fantastyki. Jeśli zaczniesz czytać, nie oderwiesz się do ostatniej strony, więc uważaj.
Z całą pewnością możecie się spodziewać, że dodam recenzję drugiej części "Miasto Popiołów".

Co do ekranizacji po obejrzeniu trailera nie mogłam uwierzyć, że dali tak niepodobnego do Jace'a aktora! Nie twierdzę że Campbell jest brzydki, ale w niczym nie przypomina Jace'a. Z tego powodu moja znajomość filmu ogranicza się do zapowiedzi, może to się kiedyś zmieni.



Recenzje nie pojawiają się za często, ale mam nadzieję że się Wam spodoba. Komentarze mile widziane! Możecie reklamować Wasze blogi, ponieważ planuję zrobić raz na jakiś czas reklamę najfajniejszego bloga o książkach.

Pa!










niedziela, 24 sierpnia 2014

W przerwie od pakowania...

Cześć!

Nowy post nie pojawił się ani raz, w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Takie postępowanie chyba nie zapewnia mi więcej czytelników, ale cóż...
Jak każda nastolatka świętuję czas pozbawiony wstawania o szóstej i kilku godzin męki w czterech ścianach zwanych szkołą. 

Plusy? Przez ostatnie tygodnie przeczytałam wiele książek ( z tego 2 są absolutnie świetne) Zamierzam je Wam zrecenzować. Ale (zawsze jest to ale ) recenzje pojawią się dopiero za tydzień, ponieważ wtedy wracam z obozu.

Dwa tytuły które na pewno zrecenzuję to


  • Dary Anioła Miasto Kości ( Zakochałam się w Jacu od pierwszej strony ) 
  • 19 razy Katherine ( John Green, nic dodać nic ująć)


To na razie na tyle, ja lecę się pakować. Do zobaczenia za tydzień!


P.S
 Miło mi się zrobiło, gdy zobaczyłam że grono obserwatorów się powiększa :) Jeśli podobają Wam się recenzję powiedzcie to w komentarzach. 


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

C.J Daugherty "Zagrożeni"



   Tak, tak wiem miałam dodać haul książkowy. Część książek jest jednak zamawiana, a wiadomo... poczta w Polsce. W oczekiwaniu na listonosza postanowiłam coś zrecenzować.
                                       Jeśli nie czytałeś/aś poprzedniego tomu, nie czytaj tej recenzji. Zawiera spojlery.
Hej!
                                                   


Oryginalny tytuł: "Night School. Fracture" 
 Autor: C.J Daugherty
Wydawnictwo: Otwarte
 Ilość stron: 379
Ekranizacja: Nie 
Moja ocena: 7,0/10

















Allie nie może pozbierać się po śmierci Jo. Obwinia o to wszystkich wokół, oraz samą siebie. Traci kontakt z przyjaciółmi, cały czas spędza przesiadując na dachu. Widok wykrwawiającej się przyjaciółki prześladuje ją nie tylko w snach. 


"-Jak mam chodzić na zajęcia po tym, gdy widziałam śmierć swojej przyjaciółki? - zapytała kiedyś podczas jednej z nielicznych sesji. -  Interesować się odmianą francuskich czasowników albo dziejami hiszpańskiej Armady?"


Wreszcie, nie mogąc wytrzymać w Cimmerii wiążącej się ze strasznymi wspomnieniami, dziewczyna ucieka. Spotyka się ze starym przyjacielem Markiem, lecz spotkanie uświadamia jej, że nie może liczyć na pomoc nikogo z zewnątrz. Postanawia stawić czoło traumatycznym wspomnieniom i pomścić przyjaciółkę. 


" - Mam dość żałoby - oznajmiła . - Chcę się zemścić na Nathanielu."

Gdy Allie "powraca do żywych" przytłaczają ją złe informacje. W Cimmerii jest szpieg, dający przewagę Nathanielowi. Myśl, że ktoś komu ufa i jest dla niej bliski służy wrogowi, przeraża ją.

Dziewczyna stanie przed niejednym wyborem. Ocalić przyjaciół wydając się w ręce wroga, czy narażać ich swoją obecnością? Jak odróżnić miłość 'przyjacielską' od tej prawdziwej? 

Seria wybrani nie należy do moich ulubionych. Nie wiem nawet, do jakiego gatunku ją zaliczyć... Kryminał? Ale gdzie ten spisek? Wszystkie informacje są podane czytelnikowi jak na tacy, nie ma miejsca na wyobraźnie. Romans? Wątki miłosne są chyba najlepiej rozwiniętymi wątkami  (co nie znaczy, że są dobre) Bohaterzy tej książki są dla mnie zbyt papierowi a ich problemy sztuczne, wyssane z palca. Weźmy na przykład męską część Cimmerii. Niby każdy ma inne cechy, upodobania, ale dla mnie to i tak stadko zbyt przystojnych, idealnych chłopaków bez skazy.
Myślę, że gdyby w dialogach pominąć imiona nie byłabym w stanie ocenić kto mówi do kogo. 

Okay, strasznie pojechałam po tej książce. Wymieniłam dużo wad, bo takich ( według mnie) ma wiele.
Najbardziej brakuje mi w niej zaskakujących zwrotów akcji i niecierpliwego czekania na kolejny tom.
Mimo tego wszystkiego, kupuję kolejne części i czytam. Mają w sobie coś magnetycznego, co przyciąga mimo wad :) 

W zakładce Premiery znajdziecie opis kolejnej części Wybranych! 

Przypominam, że to tylko moja opinia i macie prawo się z nią nie zgadzać :)

    

sobota, 2 sierpnia 2014

Kindle, czyli jestem zdrajcą.


Jeszcze miesiąc temu opublikowałam na pewnej stronie artykuł "Przyszłość książek". Krytykowałam tam czytniki książek, zachwalałam te papierowe. Tyle było argumentów, wiecie...zapach, szelest kartek... 

Teraz ON, jak gdyby nigdy nic, w swoim miętowym etui, leży obok  na stole, powodując pełne poczucia winy spojrzenia rzucane w stronę biblioteczki. Kindle.

A tak trochę na poważnie. O Kindlu ( kundelku, jak kto woli) dowiedziałam się całkiem niedawno. Wiedziałam co to są czytniki ale, sami wiecie, książka to książka. Koniec kropka. Jednak zaczęło się o nim robić głośno, poczytałam w sieci co nieco i.... czemu by nie spróbować? 
Zamówiłam, przyszła paczka, otwarłam i zakochałam się. 
Kindle to nie jest tania zabawka, dużo ludzi waha się przed zakupem. Dlatego postanowiłam zrobić dla Was krótki przewodnik.





1. Zalety
  • Kindle rozwiązał mój odwieczny problem z nadbagażem wakacyjnym. W ciągu 2 tygodni czytam około 7 książek. To trochę waży, a nadbagaż kosztuje. Na czytniku mogę mieć mnóstwo książek, a wszystko waży 213 g. No i wszędzie się zmieści :)  
  • Ebooki są zazwyczaj o ok. 10/15 zł tańsze od swoich papierowych wersji. Oczywiście nie przestaje kupować tradycyjnych książek, ale te kilka ebooków może uratować mój portfel.
  • Wyobraź sobie, że jedziesz autem i czytasz ( ja zawsze czytam w aucie, wszyscy się dziwią, że nie jest mi niedobrze...A Wam?) Dochodzisz do kulminacyjnego punktu, czy oni się pocałują?Kto to jest? Czy on naprawdę nie żyje? I wtedy słońce zachodzi, robi się ciemno. Dawniej z latarką w zębach (?) podskakując na wertepach próbowałabym wyczytać choćby jeden wyraz. Teraz pstryk włączam kindlową lampkę i czytam dalej! W skrócie dla mało kreatywnych: Kindle jest podświetlany!
2.Wady
  • Przede wszystkim - wieczne poczucie winy. Nerwowe zerknięcia w stronę książek, notoryczne wąchanie papierowych stron. Może nie wszyscy mają problem z nowoczesnymi rozwiązaniami, ale ja mam.
  • Papierowa książka nigdy się nie wyładuje, a Kindle owszem. Okay, przyznaję bateria trzyma dość długo ( do 4 tygodni) ale to nie wieczność.
  • Nie poczytasz z czytnika na plaży, jeziorem czy podczas spływu kajakowego, piasek i woda to nie to co lubi najbardziej. Nawet etui nie pomoże. 




3. Gdzie kupić kindla?

       W sieci jest mnóstwo ofert kupowania czytników. Allegro. Ebay. I mnóstwo innych. Więc dlaczego lepiej kupić na stronie Amazonu? Gwarancja jakości, jesteś pewien, że nie był używany ani nie jest zepsuty. Kiedy się zepsuje, możesz go wymienić. Cena tych nieoficjalnych jest tylko trochę niższa od tych kupionych na oficjalnej stronie. W przeliczeniu z dolarów, mój model (paperwhite 2 ) kosztował około 600 zł. Trochę dużo, ale warty swojej ceny.

4.Etui?

Z etui sprawa jest odwrotna, niż z czytnikiem. Na oficjalnej stronie są one strasznie drogie. Na allegro można kupić za 29 zł, śliczny, dopasowany pokrowiec ( taki jak na moich zdjęciach) Jest równie dobry co oryginalny, a tańszy. 






5. Gdzie kupić książki na kindla?

Kindla mamy, etui też, teraz coś do czytania. Na oryginalnym sklepie z ebookami, nie ma polskich książek. Ale to nie znaczy, że nie można na nim czytać po polsku! W internecie jest dużo księgarni z ebookami, ja polecam te:


  • Woblink
  • Virtualo 
  • Legimi
Są sprawdzone, możecie być pewni że nie zawirusują wam czytnika, ani nie oczyszczą konta bankowego :)

UWAGA! Zawsze kupując ebooka zaznaczajcie format MOBI. Z taką wersja Kindle radzi sobie najlepiej.


To na razie tyle, jeśli chodzi o czytniki. Jeśli sobie coś przypomnę, dodam aktualizację. Zaznaczam, że wszystko zawarte w poście jest moją opinią, nie trzeba się z nią zgadzać. Kinda mam od niedawna, niedługo jadę z nim za granice. Jak chcecie żebym napisała relację jak się sprawdzał, piszcie!

P.S

Jakiekolwiek pytania zadawajcie w komentarzach, lub piszcie mi na maila ( adres w zakładce kontakt)



Długi wyszedł mi ten post...Czekajcie na kolejną recenzję, jaką? Sprawdź po prawej stronie na pasku bocznym! :)

Buziaki! 




piątek, 1 sierpnia 2014

John Green "Gwiazd naszych wina"


Cześć!

Pierwsza recenzja na moim blogu nie będzie zbyt oryginalna, ponieważ o "Gwiazd naszych wina"  jest ostatnio bardzo głośno. No ale cóż, o świetnych książkach się mówi! ( OK, przyznaje film też maczał w tym palce)




Oryginalny tytuł:  "The fault in our stars"
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 310
Ekranizacja: Tak
Moja ocena: 10/ 10














Niektóre książki to tylko litery.Litery tworzące wyrazy, wyraz składające się w zdania. Ale są też książki pisane emocjami, wspomnieniami, uczuciami. Do takich książek należy ta, którą chcę dziś zrecenzować.


"W każdej ulotce, na każdej stronie internetowej i w ogóle we wszelkich materiałach dotyczących raka wśród efektów ubocznych choroby wymieniana jest depresja. Lecz tak naprawdę ona nie jest skutkiem ubocznym raka. Depresja jest skutkiem ubocznym umierania."
                                                                                                                    - Hazel Grace "Gwiazd naszych wina"



Gdy Hazel miała trzynaście lat, zdiagnozowano u niej guza tarczycy z przerzutami do płuc. Od tego wydarzenia minęły trzy lata, a siedemnastoletnia już dziewczyna spędza dni na czytaniu tej samej książki i oglądaniu ANTM. Ponieważ nie chodzi do szkoły, mama zapisała ją na znienawidzoną przez Hazel grupę wsparcia dla młodzieży na raka, by integrowała się z rówieśnikami. Życie głównej bohaterki nabiera kolorów, gdy na jednym ze spotkań poznaje aroganckiego i niezwykle przystojnego Augustusa. U jego boku doświadcza pierwszej miłości, zwiedza Amsterdam, uczy się czerpać z życia co najlepsze.



" -Jak się dziś czujesz?- zapytał Patric.
-0 ,świetnie.-Augustus uśmiechnął się kontem ust-Jestem na rollercoasterze, który ciągle jedzie w górę, przyjacielu"
                                                                                                    - John Green "Gwiazd naszych wina" 



Obiektywnie już było, teraz coś ode mnie. Jak określić tą książkę? Do bólu zabawna, do bólu prawdziwa i do bólu wzruszająca. "Gwiazd naszch wina"  jest jedną z najbardziej kontrastowych książek jakie czytałam. Jedna strona sprawia, że brak ci tchu ze śmiechu. Kolejna doprowadza do łez.
Nie należę do tych osób, które rozczulają się nad tą książką ( i filmem) Wiem, że nie o to chodziło autorowi. Green chciał pokazać, że w każdym nieszczęściu jest radość. Hazel, Augustus, Izaak nie dali się pochłonąć rozpaczy, korzystali z życia i cieszyli się z nawet najdrobniejszych okazji do radości. Nie zawsze było kolorowo, każdy miał słabsze dni ( np. jeden z śmieszniejszych momentów "Wieczór Niszczenia Pucharów" ) 
 Poczucie humoru autora trafia do mnie w 100%. Uwielbiam sarkastyczne uwagi i aroganckich bohaterów w powieściach Greena. Kolejnym powodem, dla którego jestem zakochana w tej książce jest styl "pamiętnikowy" ( co chyba nazywa się narracją pierwszoosobową. Nieważne)
Książki pisane w pierwszej osobie to to, co lubię najbardziej ( Percy Jackson, Szukając Alaski, Igrzyska Śmierci) 



Uff. Pierwsza recenzja już za mną. Długo zbierałam się, by założyć bloga, ale do pisania ciągnie mnie tak mocno jak czytania i bach mam stronę :) 
Po prawej stronie bloga będę dodawać zapowiedzi kolejnych recenzji, lub innych postów.

Do następnej notki!