niedziela, 24 sierpnia 2014

W przerwie od pakowania...

Cześć!

Nowy post nie pojawił się ani raz, w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Takie postępowanie chyba nie zapewnia mi więcej czytelników, ale cóż...
Jak każda nastolatka świętuję czas pozbawiony wstawania o szóstej i kilku godzin męki w czterech ścianach zwanych szkołą. 

Plusy? Przez ostatnie tygodnie przeczytałam wiele książek ( z tego 2 są absolutnie świetne) Zamierzam je Wam zrecenzować. Ale (zawsze jest to ale ) recenzje pojawią się dopiero za tydzień, ponieważ wtedy wracam z obozu.

Dwa tytuły które na pewno zrecenzuję to


  • Dary Anioła Miasto Kości ( Zakochałam się w Jacu od pierwszej strony ) 
  • 19 razy Katherine ( John Green, nic dodać nic ująć)


To na razie na tyle, ja lecę się pakować. Do zobaczenia za tydzień!


P.S
 Miło mi się zrobiło, gdy zobaczyłam że grono obserwatorów się powiększa :) Jeśli podobają Wam się recenzję powiedzcie to w komentarzach. 


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

C.J Daugherty "Zagrożeni"



   Tak, tak wiem miałam dodać haul książkowy. Część książek jest jednak zamawiana, a wiadomo... poczta w Polsce. W oczekiwaniu na listonosza postanowiłam coś zrecenzować.
                                       Jeśli nie czytałeś/aś poprzedniego tomu, nie czytaj tej recenzji. Zawiera spojlery.
Hej!
                                                   


Oryginalny tytuł: "Night School. Fracture" 
 Autor: C.J Daugherty
Wydawnictwo: Otwarte
 Ilość stron: 379
Ekranizacja: Nie 
Moja ocena: 7,0/10

















Allie nie może pozbierać się po śmierci Jo. Obwinia o to wszystkich wokół, oraz samą siebie. Traci kontakt z przyjaciółmi, cały czas spędza przesiadując na dachu. Widok wykrwawiającej się przyjaciółki prześladuje ją nie tylko w snach. 


"-Jak mam chodzić na zajęcia po tym, gdy widziałam śmierć swojej przyjaciółki? - zapytała kiedyś podczas jednej z nielicznych sesji. -  Interesować się odmianą francuskich czasowników albo dziejami hiszpańskiej Armady?"


Wreszcie, nie mogąc wytrzymać w Cimmerii wiążącej się ze strasznymi wspomnieniami, dziewczyna ucieka. Spotyka się ze starym przyjacielem Markiem, lecz spotkanie uświadamia jej, że nie może liczyć na pomoc nikogo z zewnątrz. Postanawia stawić czoło traumatycznym wspomnieniom i pomścić przyjaciółkę. 


" - Mam dość żałoby - oznajmiła . - Chcę się zemścić na Nathanielu."

Gdy Allie "powraca do żywych" przytłaczają ją złe informacje. W Cimmerii jest szpieg, dający przewagę Nathanielowi. Myśl, że ktoś komu ufa i jest dla niej bliski służy wrogowi, przeraża ją.

Dziewczyna stanie przed niejednym wyborem. Ocalić przyjaciół wydając się w ręce wroga, czy narażać ich swoją obecnością? Jak odróżnić miłość 'przyjacielską' od tej prawdziwej? 

Seria wybrani nie należy do moich ulubionych. Nie wiem nawet, do jakiego gatunku ją zaliczyć... Kryminał? Ale gdzie ten spisek? Wszystkie informacje są podane czytelnikowi jak na tacy, nie ma miejsca na wyobraźnie. Romans? Wątki miłosne są chyba najlepiej rozwiniętymi wątkami  (co nie znaczy, że są dobre) Bohaterzy tej książki są dla mnie zbyt papierowi a ich problemy sztuczne, wyssane z palca. Weźmy na przykład męską część Cimmerii. Niby każdy ma inne cechy, upodobania, ale dla mnie to i tak stadko zbyt przystojnych, idealnych chłopaków bez skazy.
Myślę, że gdyby w dialogach pominąć imiona nie byłabym w stanie ocenić kto mówi do kogo. 

Okay, strasznie pojechałam po tej książce. Wymieniłam dużo wad, bo takich ( według mnie) ma wiele.
Najbardziej brakuje mi w niej zaskakujących zwrotów akcji i niecierpliwego czekania na kolejny tom.
Mimo tego wszystkiego, kupuję kolejne części i czytam. Mają w sobie coś magnetycznego, co przyciąga mimo wad :) 

W zakładce Premiery znajdziecie opis kolejnej części Wybranych! 

Przypominam, że to tylko moja opinia i macie prawo się z nią nie zgadzać :)

    

sobota, 2 sierpnia 2014

Kindle, czyli jestem zdrajcą.


Jeszcze miesiąc temu opublikowałam na pewnej stronie artykuł "Przyszłość książek". Krytykowałam tam czytniki książek, zachwalałam te papierowe. Tyle było argumentów, wiecie...zapach, szelest kartek... 

Teraz ON, jak gdyby nigdy nic, w swoim miętowym etui, leży obok  na stole, powodując pełne poczucia winy spojrzenia rzucane w stronę biblioteczki. Kindle.

A tak trochę na poważnie. O Kindlu ( kundelku, jak kto woli) dowiedziałam się całkiem niedawno. Wiedziałam co to są czytniki ale, sami wiecie, książka to książka. Koniec kropka. Jednak zaczęło się o nim robić głośno, poczytałam w sieci co nieco i.... czemu by nie spróbować? 
Zamówiłam, przyszła paczka, otwarłam i zakochałam się. 
Kindle to nie jest tania zabawka, dużo ludzi waha się przed zakupem. Dlatego postanowiłam zrobić dla Was krótki przewodnik.





1. Zalety
  • Kindle rozwiązał mój odwieczny problem z nadbagażem wakacyjnym. W ciągu 2 tygodni czytam około 7 książek. To trochę waży, a nadbagaż kosztuje. Na czytniku mogę mieć mnóstwo książek, a wszystko waży 213 g. No i wszędzie się zmieści :)  
  • Ebooki są zazwyczaj o ok. 10/15 zł tańsze od swoich papierowych wersji. Oczywiście nie przestaje kupować tradycyjnych książek, ale te kilka ebooków może uratować mój portfel.
  • Wyobraź sobie, że jedziesz autem i czytasz ( ja zawsze czytam w aucie, wszyscy się dziwią, że nie jest mi niedobrze...A Wam?) Dochodzisz do kulminacyjnego punktu, czy oni się pocałują?Kto to jest? Czy on naprawdę nie żyje? I wtedy słońce zachodzi, robi się ciemno. Dawniej z latarką w zębach (?) podskakując na wertepach próbowałabym wyczytać choćby jeden wyraz. Teraz pstryk włączam kindlową lampkę i czytam dalej! W skrócie dla mało kreatywnych: Kindle jest podświetlany!
2.Wady
  • Przede wszystkim - wieczne poczucie winy. Nerwowe zerknięcia w stronę książek, notoryczne wąchanie papierowych stron. Może nie wszyscy mają problem z nowoczesnymi rozwiązaniami, ale ja mam.
  • Papierowa książka nigdy się nie wyładuje, a Kindle owszem. Okay, przyznaję bateria trzyma dość długo ( do 4 tygodni) ale to nie wieczność.
  • Nie poczytasz z czytnika na plaży, jeziorem czy podczas spływu kajakowego, piasek i woda to nie to co lubi najbardziej. Nawet etui nie pomoże. 




3. Gdzie kupić kindla?

       W sieci jest mnóstwo ofert kupowania czytników. Allegro. Ebay. I mnóstwo innych. Więc dlaczego lepiej kupić na stronie Amazonu? Gwarancja jakości, jesteś pewien, że nie był używany ani nie jest zepsuty. Kiedy się zepsuje, możesz go wymienić. Cena tych nieoficjalnych jest tylko trochę niższa od tych kupionych na oficjalnej stronie. W przeliczeniu z dolarów, mój model (paperwhite 2 ) kosztował około 600 zł. Trochę dużo, ale warty swojej ceny.

4.Etui?

Z etui sprawa jest odwrotna, niż z czytnikiem. Na oficjalnej stronie są one strasznie drogie. Na allegro można kupić za 29 zł, śliczny, dopasowany pokrowiec ( taki jak na moich zdjęciach) Jest równie dobry co oryginalny, a tańszy. 






5. Gdzie kupić książki na kindla?

Kindla mamy, etui też, teraz coś do czytania. Na oryginalnym sklepie z ebookami, nie ma polskich książek. Ale to nie znaczy, że nie można na nim czytać po polsku! W internecie jest dużo księgarni z ebookami, ja polecam te:


  • Woblink
  • Virtualo 
  • Legimi
Są sprawdzone, możecie być pewni że nie zawirusują wam czytnika, ani nie oczyszczą konta bankowego :)

UWAGA! Zawsze kupując ebooka zaznaczajcie format MOBI. Z taką wersja Kindle radzi sobie najlepiej.


To na razie tyle, jeśli chodzi o czytniki. Jeśli sobie coś przypomnę, dodam aktualizację. Zaznaczam, że wszystko zawarte w poście jest moją opinią, nie trzeba się z nią zgadzać. Kinda mam od niedawna, niedługo jadę z nim za granice. Jak chcecie żebym napisała relację jak się sprawdzał, piszcie!

P.S

Jakiekolwiek pytania zadawajcie w komentarzach, lub piszcie mi na maila ( adres w zakładce kontakt)



Długi wyszedł mi ten post...Czekajcie na kolejną recenzję, jaką? Sprawdź po prawej stronie na pasku bocznym! :)

Buziaki! 




piątek, 1 sierpnia 2014

John Green "Gwiazd naszych wina"


Cześć!

Pierwsza recenzja na moim blogu nie będzie zbyt oryginalna, ponieważ o "Gwiazd naszych wina"  jest ostatnio bardzo głośno. No ale cóż, o świetnych książkach się mówi! ( OK, przyznaje film też maczał w tym palce)




Oryginalny tytuł:  "The fault in our stars"
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 310
Ekranizacja: Tak
Moja ocena: 10/ 10














Niektóre książki to tylko litery.Litery tworzące wyrazy, wyraz składające się w zdania. Ale są też książki pisane emocjami, wspomnieniami, uczuciami. Do takich książek należy ta, którą chcę dziś zrecenzować.


"W każdej ulotce, na każdej stronie internetowej i w ogóle we wszelkich materiałach dotyczących raka wśród efektów ubocznych choroby wymieniana jest depresja. Lecz tak naprawdę ona nie jest skutkiem ubocznym raka. Depresja jest skutkiem ubocznym umierania."
                                                                                                                    - Hazel Grace "Gwiazd naszych wina"



Gdy Hazel miała trzynaście lat, zdiagnozowano u niej guza tarczycy z przerzutami do płuc. Od tego wydarzenia minęły trzy lata, a siedemnastoletnia już dziewczyna spędza dni na czytaniu tej samej książki i oglądaniu ANTM. Ponieważ nie chodzi do szkoły, mama zapisała ją na znienawidzoną przez Hazel grupę wsparcia dla młodzieży na raka, by integrowała się z rówieśnikami. Życie głównej bohaterki nabiera kolorów, gdy na jednym ze spotkań poznaje aroganckiego i niezwykle przystojnego Augustusa. U jego boku doświadcza pierwszej miłości, zwiedza Amsterdam, uczy się czerpać z życia co najlepsze.



" -Jak się dziś czujesz?- zapytał Patric.
-0 ,świetnie.-Augustus uśmiechnął się kontem ust-Jestem na rollercoasterze, który ciągle jedzie w górę, przyjacielu"
                                                                                                    - John Green "Gwiazd naszych wina" 



Obiektywnie już było, teraz coś ode mnie. Jak określić tą książkę? Do bólu zabawna, do bólu prawdziwa i do bólu wzruszająca. "Gwiazd naszch wina"  jest jedną z najbardziej kontrastowych książek jakie czytałam. Jedna strona sprawia, że brak ci tchu ze śmiechu. Kolejna doprowadza do łez.
Nie należę do tych osób, które rozczulają się nad tą książką ( i filmem) Wiem, że nie o to chodziło autorowi. Green chciał pokazać, że w każdym nieszczęściu jest radość. Hazel, Augustus, Izaak nie dali się pochłonąć rozpaczy, korzystali z życia i cieszyli się z nawet najdrobniejszych okazji do radości. Nie zawsze było kolorowo, każdy miał słabsze dni ( np. jeden z śmieszniejszych momentów "Wieczór Niszczenia Pucharów" ) 
 Poczucie humoru autora trafia do mnie w 100%. Uwielbiam sarkastyczne uwagi i aroganckich bohaterów w powieściach Greena. Kolejnym powodem, dla którego jestem zakochana w tej książce jest styl "pamiętnikowy" ( co chyba nazywa się narracją pierwszoosobową. Nieważne)
Książki pisane w pierwszej osobie to to, co lubię najbardziej ( Percy Jackson, Szukając Alaski, Igrzyska Śmierci) 



Uff. Pierwsza recenzja już za mną. Długo zbierałam się, by założyć bloga, ale do pisania ciągnie mnie tak mocno jak czytania i bach mam stronę :) 
Po prawej stronie bloga będę dodawać zapowiedzi kolejnych recenzji, lub innych postów.

Do następnej notki!